środa, 29 sierpnia 2012

POCZUCIE BEZPIECZEŃSTWA

Drogi Terapeuto,

myślę nad tym co napisałeś ostatnio, że "to z POCZUCIA BEZPIECZEŃSTWA wynika późniejsza tak potrzeba jak i zdolność do eksploracji" i doszłam do trochę dziwnego wniosku.

Bezpieczeństwo jest tak oczywistą sprawą, że najczęściwej się o nim wspomina i szybko przechodzi do następnego tematu...

Każdy rodzic, nie tylko adopcyjny, stara się zapewnić swojemu dziecku bezpieczeństwo. Oczywistością jest, że stara się aby  czuło się ono bezpieczne. Ale co to właściwie oznacza?

Mówiąc, że zapewniam swojemu dziecku poczucie bezpieczeństwa, tak właściwie mam na myśli samą siebie. To JA podejmuję jakieś działania w tym kierunku. Z drugiej strony mamy jednak dziecko i jego możliwości "przyjęcia" moich starań.

Przeczytałam polecany, w którymś z poprzednich wpisów artykuł, ale nie wiem czy jestem dzięki temu mądrzejsza. Nie mam wpływu na pewne reakcje organizmu mojego dziecka. Nie zwolnię przecież bicia jego serca i nie obniżę pulsu! Mogę w prawdzie powiedzieć mu "uspokój się, jesteś bezpieczny" ale czy ono będzie potrafiło to zrobić?

Zastanawiam się więc CO MOGĘ? Jakie, jako matka, posiadam narzędzia i możliwości wpływające na poprawę poczucia bezpieczeństwa mojego dziecka.
Albo może lepiej odwrócić pytanie i zastanowić się CO MOGĘ ZROBIĆ ABY MOJE DZIECKO NIE CZUŁO ZAGROŻENIA?

W sumie wszystko wydaje się banalnie proste ale do czasu, kiedy przykładowo proszę o sprzątnięcie talerza po obiedzie. W takich wypadkach słyszę zazwyczaj: NIE! Moje dziecko odbiera mnie jako napastnika więc broni się tak jak potrafi.

Pewnie skupiam się na detalach i pojedynczych zdarzeniach. Przez skórę czyję, że nie tędy droga. A może tędy, tylko patrzę nie na to co powinnam? 

Hanna Olechnowicz napisała kiedyś piękne zdanie:
"W dzieciach, które nie umieją, a raczej nie mogą nawiązać kontaktu empatycznego, istnieje i czeka na odblokowanie gotowość do uśmiechu."

Może powinnam zacząć podążać za uśmiechem mojego dziecka?


Mama



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz