poniedziałek, 20 sierpnia 2012

SIŁA SPOKOJU

Drogi Terapeuto :)

Wytrzymać... wytrzymać... wytrzymać...

Ale co to tak właściwie znaczy? Nie reagować? Stać i patrzeć z boku? Udawać, że nie widzę? A może samemu zdysocjować?

Niby wiem, że dzieci, które przeżyły zbyt wiele nie postępują "specjalnie", one nie "prowokują" i nie "przekraczają stawianych im granic". One postępują tylko w prosty i logiczny rozwojowo sposób, zgodny z wyuczonymi strategiami przetrwania. Strategie te są zaś nabytymi, wyuczonymi sposobami komunikowania się takiego dziecka z otoczeniem. Z tego poziomu wszelkie rodzicielskie apele do dziecięcego rozsądku, mające na celu zmianę zachowania, wydają się być bezużyteczne.* Takie znane wszystkim "...jak grochem o ścianę".

Tu pojawia się jednak sprzeczność interesów. Przecież to, że dziecko robi właśnie kupę do szafy po żadnej matce nie spłynie jak po kaczce! Wzrasta ciśnienie, serce bije jak szalone i zalewam się potem... Jakoś tak samoczynnie zaciskają się pięści a na twarzy mam wypisaną wściekłość. Oczywiście mogę się nie odzywać, żeby przypadkiem nie warknąć i nie podgrzewać i tak już napiętej atmosfery, ale zaciśnięte zęby i tak zdradzają stan mojego ducha.
Do tego moim problemem wcale nie jest jakaś tam pojedyncza "kupa" ale tysiąc przysłowiowych "małych kupek" pojawiających się praktycznie non stop. Codziennie od tygodnia, od paru miesięcy a nawet od lat...

Ja teoretycznie mogę wszystko wytrzymać ale przecież też jestem tylko CZŁOWIEKIEM i gdzieś moje granice się kończą. Siła mojego spokoju jest ograniczona.

No ale zaraz pewnie mi powiesz, że to też tylko biologia i może powinnam nauczyć się z niej korzystać ;)
Może powinnam zacząć ćwiczyć jakąś jogę albo zastosować jakieś magiczne ćwiczenia oddechowe?

Ja jestem tylko mamą, nie super mamą ale taką zwykłą najzwyklejszą. Kocham moje dzieci i chciałabym im nieba przychylić. No ale mam swoje ograniczenia... Może powinnam nad nimi pracować? Człowiek, jak mówi ludowe przysłowie, uczy się całe życie... Czy spokoju i świętej cierpliwości też można się nauczyć????

Tak sobie myślę, że to jest właśnie to co mogłam, a czego nie zrobiłam, PRZED adopcją. Na moim kursie w OA nic jednak o tym nie wspominano a chyba powinni. Przecież to jaka jestem nie wzięło się znikąd. Też przeżyłam swoje mniejsze i większe traumy, które dzisiaj mają wpływ na wielkość moich ograniczeń. 

Przeczytałam ostatnio ksiażkę amerykańskiego terapeuty P. Levine'a "Obudźcie tygrysa". Dała mi wiele do myślenia. Może powinnam pójść w tym kierunku i pracować nad świadomością własnej biologii w polecany przez niego sposób?

Coraz bardziej dociera do mnie, że wychowanie jest samo-wychowaniem...



Mama






* por. J. Bausum, L. Besser, M. Kühn, W. Weiss (2011)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz