czwartek, 23 sierpnia 2012

7 Mitów o adopcji - MIT DRUGI


Mit drugi:
Dziecko* szybko adaptuje się do życia w nowej rodzinie
i jeśli ma dobrą opiekę, jego dalszy rozwój przebiega bez zakłóceń.

* najczęściej myślimy tu o dzieciach młodszych w wieku do 3 lat.




Ten mit moglibyśmy nazwać również "Mitem Grzecznego Dziecka".

Żeby zrozumieć dynamikę rozwoju dziecka w nowej rodzinie trzeba odwołać się do zjawiska, które jest w Polsce prawie nieznane. Do wspominanej już uprzednio DYSOCJACJI.

Bardzo pięknie sygnalizuje problem, plakat tegorocznej berlińskiej konferencji ESTD
- Europejskiego Towarzystwa Traumy i Dysocjacji. 





  

"There are many walls to take down - on the way to integration"
Jest wiele murów do zburzenia na drodze do integracji



Jest wiele poziomów i rodzajów dysocjacji. Każdy z nich przekłada się na zaburzoną regulację/homeostazę a w efekcie na brak integracji organizmu.

Opiekun, jeśli jest bacznym obserwatorem, z pewnością dostrzeże u dziecka chwilowe "zawieszenia"/"odpłynięcia". Także zaburzenia pamięci być może zidentyfikuje i skojarzy z traumatycznymi doświadczeniami z przeszłości. Niekoniecznie jednak musi zdawać sobie sprawe z tego, jak często jego dziecko stosuje poznawcze czy emocjonalne dysocjacyjne mechanizmy moderacyjne (derealizacja, depersonalizacja). Jak niewiele trzeba by je uruchomić.

Bardzo rzadko opiekun zdaje sobie sprawę z chwilowych (często sekundowych) zaburzeń percepcji ("głuchota" w pewnych zakresach częstotliwości czy fragmentacja ciągu głosek, ograniczenia widzenia, dotyku, odczuwania bólu, temperatury etc.).  

Prawie nigdy nie ma świadomości tego, że dziecko ma wskutek dysocjacji somatycznej zaburzony aparat ruchowy oraz generalnie fizjologię co jest źródłem wielu "dziwnych" chorób i stanów organizmu oraz zachowań dziecka. Trudno bowiem przeciętnemu człowiekowi zrozumieć na przykład dlaczego raptem dziecko z "obłędem w oczach rzuca się" na słodycze czy energetyczny napój. Wytłumaczenie tego zjawiska w kategoriach dysocjacji somatycznej:
gwałtowny spadek poziomu cukru we krwi spowodowany "wywoływaczem" (zagrażającym sygnałem nieświadomie "kojarzącym się" z przeszłością np. dźwięk, obraz, zapach), 
może zakrawać na "czarną magię".
"To bez sensu", powie średnio zaawansowany uczeń gimnazjum - "zagrożenie powinno spowodować wzrost poziomu cukru a nie odwrotnie."


Podsumowując:

Dziecko z zaburzeniami dysocjacyjnymi żyje praktycznie cały czas "w swoim świecie".
W pozornie normalnym świecie "grzecznego dziecka". W świecie oddzielonym od nas "niewidzialnym murem". Trochę "w krainie czarów". Gdzie brakujące fragmenty słów czy obrazów uzupełnia się fantazjami a emocje oddzielone są od działania i ruchu. W świecie gdzie pamięć działa zupełnie inaczej. 


Dysocjacja była dla organizmu dziecka podstawową i pierwotną obroną w okresie PRZED adopcją. I jest najczęściej nadal. Ale opiekun o tym nie wie.

Niestety nie zdajemy sobie często sprawy, że własnie "grzeczność" i brak większych problemów wychowawczych, okupiona bywa "zamrażaniem" wielu istotnych życiowo procesów. 

Nie może być mowy o uregulowaniu organizmu i integracji wszystkich jego funkcji bez "wyjścia z dysocjacji".

"Wyjście z dysocjacji" to prawie zawsze nadmierne pobudzenie, złość, agresja, nieskoordynowane gwałtowne ruchy etc. Czyli to wszystko co przeciętny rodzic/opiekun czy wychowawca stara się wyplenić za wszelka cenę.

I negatywne błędne koło się zamyka. Dziecko wraca do "swojego świata".



Droga Mamo :)

Mam świadomość, że w opisywane zjawiska po prostu trudno jest uwierzyć. Niestety literatura tematu w języku polskim praktycznie nie istnieje. Z łatwo dostępnych pozycji mogę wskazać fragment  cytowanej już tu książki (od str. 124) czy traktujacy o dysocjacji artykuł. 

Ambitnego czytelnika warto odesłać do książek Sandry Wieland i Pat Odgen - to jest aktualna i rzetelna wiedza z solidnym podłożem neurobiologicznym. Zwłaszcza Odgen fantastycznie integruje sferę fizjologii i neurobiologii z teorią przywiązania. 

Kończąc - wracam do myśli przewodniej naszych rozmów: 
Nie ma dróg na skróty.

A. 
W nową rodzinę dziecko prawie zawsze wkracza w stanie/fazie dysocjacji.

B. 
Trzeba z niej pomyślnie "wyjść". Musicie wspólnie przeżyć okres "niegrzecznego dziecka". Dziecka, które zachowuje sie nieracjonalnie, agresywnie, niebezpiecznie ... nie do wytrzymania.

Dopiero na tej bazie pojawi się regulacja a w jej następstwie integracja.

Jak TO przeżyć nie wariując ;) - bedziemy rozmawiać :)

Jeśli jednak ten proces zablokujemy - problem wróci niczym bumerang tyle, że w formie samobójczych myśli, samookaleczeń, ucieczek i całkowitej klęski w szkole.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz