Dostosowanie "na skróty" jest dla dziecka toksyczne.
OK, Jakoś da się taką logikę zaakceptować. Określenie "na skróty" sugeruje rodzaj fuszerki ;) ... więc może faktycznie racje mają ci, którzy zachecają, żeby się nie śpieszyć. Niech dziecko SAMO zdecyduje w jakim tempie chce się dostosować, przystosować, pogodzić z regułami nowego domu = nowego świata.
Ale idźmy dalej "pod prąd".
Wyobraźmy sobie sytuację, gdy dziecko adoptowane po roku pobytu w róznych instytucjach i ew. np. w pogotowiu rodzinnym, trafia do adopcji. Naszym zadaniem jest ocenić proces adaptacji dziecka w nowej rodzinie.
Widzimy dwa warianty:
1. Po kilku miesiącach* pobytu w nowym domu dziecko jest ciche, spokojne i nie sprawia kłopotów.
2. Po kilku miesiącach* pobytu w nowym domu zaczyna się "piekło" - nieustanne wycie, "ataki" (tak naprawde nie wiadomo czego), agresja, destrukcja, wymioty, kupa rozsmarowana po scianach, totalny sprzeciw na wszystko zwłaszcza na bliskość, dotyk, przytulenie etc.
Których rodziców/opiekunów ocenimy jako kompetentnych?
Prosta odpowiedź ?
Otóż niekoniecznie!
Których rodziców/opiekunów ocenimy jako kompetentnych?
Prosta odpowiedź ?
Otóż niekoniecznie!
* pod "miesiąc" możemy spokojnie podłożyć słowa; "tydzień", "rok" ... to bardzo indywidualny proces.
Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy. Bo oczywiście, jak w przypadku mojego dziecka zdarzył się wariant drugi, to za wszelką cenę chciałam osiągnąć ten pierwszy (bo ludzie patrzą i oceniają). Ale zakończenie wpisu jest zagadkowe... domyślam się, że wariant pierwszy nie jest najlepszy lub przynajmniej nie jedyny najlepszy...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że udało mi się w kolejnym wpisie nieco sprawę rozjasnić ... albo cholera zaciemnić ;) ... to sie okaże :)
UsuńNalezałoby jeszcze dla porzadku dodać, że "ugrzecznianie" dziecka owocujące coraz głebszymi epizodami dysocjacyjnymi to cos w rodzaju skutecznej operacji neurochirurgicznej ... się mu za kazdym razem "wycina" te drobne pare milionów neuronów nie mówiąc już o połaczeniach pomiedzy nimi ...
i konsekwentnie w ten sposób znierzamy do 30 letniej istoty o fachowej diagnozie: borderline, DID, deprecha ...
zmierzamy w pełnym zadowoleniu, że takie grzeczne dziecko mamy ... no chyba, że Kosmita da czadu i zawalczy o swoje jako 13 latek ;))) - wiekszość daje ale czy to rodziców od grzeczności czegos uczy ... oj chyba nie a szkoda bo tak naprawdę to rzeciez w wiekszości dobrzy, porzadni ludzie tylko ... tylko nikt im "nie pokazał palcem" co tu sie tak naprawde dzieje :(