Droga Mamo :)
Czytając Twój post o "mamie strażaku", gaszącym pożary :) uprzytomniłem sobie jaka to trafna metafora, zresztą często obecna w codziennym życiu.
Bo przecież w sumie chodzi dokładnie o to, żeby pożarów nie było a jeśli już będą, to żeby je ugasić w sprawnej, dobrze zorganizowanej akcji a nie w ramach popisów bohaterstwa i poświęcenia.
Bo STRAŻAK to nie tylko facet (mama) z toporkiem ;) ale to także ktoś kto KONTROLUJE świat ... czy "świat" nie nagromadził dla przykładu zbyt wiele łatwopalnych materiałów w miejscu zupełnie do tego celu nie przeznaczonym i wyposażonym w sypiacą iskrami instalację elektryczną.
A jeśli już pożar wybuchnie, bo wszystkiego nie da się skontrolować i przewidzieć, (bywają pioruny i wybuchy wulkanów) to nasz STRAŻAK dysponując sprawnym sprzętem, WIEDZĄ i UMIEJĘTNOŚCIAMI, CZUJĄC SIE DZIĘKI TEMU BEZPIECZNIE ...
sprawnie go ugasi!
Ale czy zauważyłaś, że szukając dla siebie sposobów na "nie zwariowanie" ;) wcale nie zaprzeczasz, że strażakiem JESTEŚ :)
A może nawet ... chcesz nim być? :)
Może jako dziecko byłaś taką dziewczynką-chłopakiem ;) ... a prawie każdy chłopak strażakiem chciał być napewno (ja tak :) ).
Ale zostawmy nasze dzieciństwo. Przypomniałaś mi właśnie (bardzo aktualnie), że większość nieszczęść w rodzinach adopcyjnych bierze się stąd, że ludzie nie chcą gasić pożarów, boją się ognia i nie rozumieją go.
Porzucając metafory ...
Ludzie chcą, żeby z adoptowanym dzieckiem było normalnie, zwyczajnie a przynajmniej tak jak w innych rodzinach.
Gdy nie jest - mają poczucie klęski. I dlatego czasem chcą za mocno wszystko "unormalnić".
Myśle, że doszliśmy w naszej rozmowie do momentu w którym ponownie trzeba "wyłożyć karty na stół" :)
Ale czy zauważyłaś, że szukając dla siebie sposobów na "nie zwariowanie" ;) wcale nie zaprzeczasz, że strażakiem JESTEŚ :)
A może nawet ... chcesz nim być? :)
Może jako dziecko byłaś taką dziewczynką-chłopakiem ;) ... a prawie każdy chłopak strażakiem chciał być napewno (ja tak :) ).
Ale zostawmy nasze dzieciństwo. Przypomniałaś mi właśnie (bardzo aktualnie), że większość nieszczęść w rodzinach adopcyjnych bierze się stąd, że ludzie nie chcą gasić pożarów, boją się ognia i nie rozumieją go.
Porzucając metafory ...
Ludzie chcą, żeby z adoptowanym dzieckiem było normalnie, zwyczajnie a przynajmniej tak jak w innych rodzinach.
Gdy nie jest - mają poczucie klęski. I dlatego czasem chcą za mocno wszystko "unormalnić".
Myśle, że doszliśmy w naszej rozmowie do momentu w którym ponownie trzeba "wyłożyć karty na stół" :)
Kochamy Kosmitów takich jakimi są.
Z ich pożarami, wybuchami, fascynującą "innością", z ich niezwykłymi zasobami i umiejętnościami.
Ogień to przecież przede wszystkim ENERGIA, sam w sobie nie jest niszczycielski - trzeba po prostu umieć się z nim obchodzić.
A my - będąc strażakami :) - umiemy!
Ale zróbmy krok dalej. Skoro ogień to energia, może zaliczywszy pomyślnie szkolenie w Straży Pożarnej ;), zbudowalibyśmy teraz jaką elektrownię ? :)
O tym w kolejnym poście :)
Z ich pożarami, wybuchami, fascynującą "innością", z ich niezwykłymi zasobami i umiejętnościami.
Ogień to przecież przede wszystkim ENERGIA, sam w sobie nie jest niszczycielski - trzeba po prostu umieć się z nim obchodzić.
A my - będąc strażakami :) - umiemy!
Ale zróbmy krok dalej. Skoro ogień to energia, może zaliczywszy pomyślnie szkolenie w Straży Pożarnej ;), zbudowalibyśmy teraz jaką elektrownię ? :)
O tym w kolejnym poście :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz